Tuesday, December 7, 2010

Kasztanki... czyli kandyzowane kasztany;)



Dzis pograze sie pewnie zupelnie ;) Bo jesli upieczenie do zdjecia kakaowego chleba, ktory robi sie raz dwa, wcale nie wydaje mi sie takim szelenstwem, to robienie kandyzowanych kasztanow juz tak. Ale to tylko dlatego, ze ich obieranie wcale nie jest przyjemne. Tym bardziej, ze ugotowane kasztany sa tak pyszne, ze choc rece juz bola, tych obranych wcale nie przybywa, znikaja w niewyjasnionych okolicznosciach w drodze z reki do miski ;). Ale samo kandyzowanie robi sie praktycznie samo, a smak ... musicie sprobowac. Przede wszystkim nie sa tak slodkie jak te kupne, wygladaja jak kasztany, a nie brazowe niewiadomoco. Nie wspomne nawet o cenie (we florenckim Revoir sprzedaja pyszne kandyzowane kasztany, ale za 3 euro za sztuke!). Ale najwieksza jest chyba satysfakcja, ze tak malym wysilkiem, mozna uzyskac cos tak wspanialego. Nie zrobilam ich duzo, a teraz zaluje. To co udalo mi sie zachomikowac przywiozlam do Polski i odkrylam, ze smakuja calej mojej rodzinie :) Za rok powtorka!



Obieranie kasztanow to najmniej przyjemniejsza rzecz, ale mozna sobie te czynnosc ulatwic. Kasztany nalezy naciac i obgotowac je przez ok. 30 sekund. Najlepiej obierac je gdy sa gorace, dlatego radze obgotowywac partiami. Jesli skorka zbyt mocno przylega, nalezy obgotowac je jeszcze raz. Wtedy zagotowac swieza wode (wtedy nie zbrazowieja tak bardzo) i gotowac obrane kasztany na malym ogniu przez ok. 15-20 minut. Musza byc miekkie na tyle, by wetknac wykalaczke, ale bardziej miekkie beda sie przy kandyzowaniu lamac. W ogole chyba cala trudnosc w przygotowaniu 'kasztankow' to wlasnie utrzymanie ich w calosci, choc te polamane sa tak samo pyszne :) Zanim wlozy sie ugotowane i ostudzone kasztany do syropu cukrowego mozna je zawinac ciasno w gaze, ale ja nie probowalam tego sposobu. Po prostu wrzucilam wszystko do garnuszka i czekalam na cud ;)



Kandyzowane kasztany

ok. 1 kg kasztanow, najlepiej duzych
500g cukru
400g wody
2 lyzki ekstraktu z wanilii

Kasztany obrac, ugotowac i ostudzic. Zagotowac syrop z cukru i wody, gdy lekko zgestnieje dodac ekstrakt z wanilii i dodac kasztany. Zmniejszyc ogien, doprowadzic do wrzenia i gotowac przez 1 minute, wylaczyc i przykryc. Wazne jest, by kasztany mialy dosyc ciasno i nie byly gotowane na duzym ogniu, dzieki temu pozstana cale. Nastepnego dnia, znow doprowadzic do wrzenia, gotowac przez 1 minute wylaczyc i przykryc. Powtorzyc te czynnosc wieczorem i tak jeszcze przez dwa dni. Czwartego dnia rano wyjac kasztany na kratke do studzenia wypiekow i suszyc przez dobe. Gdy sa gotowe przelozyc do szczelnej puszki (o ile bedzie co przekladac;)

Monday, December 6, 2010

Kakaowy chleb

Niech nie zmyli Was zdjecie, to nowy post :)



Od kiedy upieklam to cudo jestem w stanie zdefiniowac moja 'chorobe'. Prosze sie ze mnie nie smiac, ale jedynym motywem byl fakt, ze potrzebuje czegos ciemnego do zdjec pomaranczowego curdu (ktore i tak nie wyszly jak sobie zaplanowalam ;). W tym jedynym tygodniu, ktory spedzilam w swoim domu przygotowalam tyle deserow i slodyczy (o ricciarelli juz Wam pisalam), ze Tommy spojrzal tylko na mnie TYM wzrokiem i od razu zrozumialam, ze jesli przygotuje cos jeszcze (np. zamiast sie pakowac) to moge zaczac pakowac moje foremki ;). Dlatego wymyslislam sobie, ze po prostu zrobie chleb, zabarwie go kakao, uzyje do zdjec, a reszte oddam ptakom (nie znalazlam informacji czy kakao im szkodzi;)

Ale jesli chleb wyglada jak ciasto czekoladowe? I w dodatku tak smakuje? Zapewniam Was, ze bardzo latwo sie pomylic. Najpierw oszolomil nas zapach. Caly dam wypelnil sie mocnym czekoladowym aromatem, ktory utrzymal sie do nastepnego dnia. To dlatego nie wytrzymalismy i ukroilismy pierwsza kromke, gdy chleb byl jeszcze goracy. Smakuje jak... murzynek. Bardzo wilgotny i... czekoladowy:) Wcale nie jest slodki, ale z marmolada pomaranczowa czy pomaranczowym curdem to po prostu raj na ziemi. Do tego bez wyrzutow sumienia ;)

Uzylam kakao bardzo wysokiej jakosci i chleb mial mocno gorzki posmak, ale jesli go nie lubicie to dodajcie troche wiecej cukru, albo zmniejszcie ilosc kakao. Zaryzykowalam z wieksza niz zwykle iloscia drozdzy i nie byl to zly pomysl, bo kakao jest ciezkie, a chleb pieknie wyrosl i nie mial tego mocnego zapachu i posmaku drozdzy, ktorego tak nie lubie.

A zdjec samego chleba nawet nie zrobilam;)



Chleb z kakao

400g maki manitoba
100g ciemnego kakao (koniecznie przesiane)
7 g drozdzy instant
6-8 lyzek cukru trzcinowego ciemnego (najlepiej Dulcita)
200ml mleka (najlepiej ryzowego)
4 lyzek delikatnej oliwy z oliwek
1 lyzeczka kwiatu soli

Wszystkie skladniki zagniesc, az powstanie miekkie, ale sprezyste ciasto (ilosc mleka dostosowac do wilgotnosci maki). Zostawic do wyrosniecia, az podwoi objetosc. Nastepnie delikatnie odgazowac, zawinac w warkocz i wlozyc do foremki wysymarowanej oliwa. Zostawic do wyrosniecia, az znow wyrosnie (czas zalezy od temperatury w kuchni). Wierzch posmarowac mlekiem i piec w piekarniku nagrzanym do 180° przez ok. 30 minut. Przyznam szczerze, ze chleb jest tak ciemny, ze trudno wizualnie zrozumiec czy jest juz gotowy, wiec pomoglam sobie patyczkiem.

Monday, November 29, 2010

Orange Curd



W Polsce jestem juz od tygodnia i chyba sie juz zaaklimatyzowalam. I choc tak naprawde wydaje mi sie, ze nie robie zupelnie nic, to nie mam wolnej chwili. Dopiero dzis rano rozpakowalam walizki ;)Zreszta to chyba (u mnie) normalne... To dlatego zdjecia do tego przepisu przygotowalam odpowiednio wczesnie, zaczelam nawet pisac post, a i tak opublikuje je ze sponieniem. Chyba pewnych nieladnych nawykow pozbyc sie jest naprawde trudno...;) Ale z opoznieniem czy nie, z ogromna przyjemnoscia dolaczam sie do Cytrusowego Tygodnia Pusi!:D



Przepis ten nazwalam dla opornych majac na mysli siebie. Wyprobowalam tyle przepisow i choc to banal, zawsze gdzies poslizgnela mi sie noga i nie bylam przekonana do koncowego rezultatu. Tlumacze sobie, ze glownym powodem jest podawanie w przepisie ilosci owocow w sztukach, tak jakby wszystkie owoce byly takiej samej wielkosci i mialy tyle samo soku. Zapamietam na zawsze moje pierwsze lemon curd zgodnie z przepisem z sokiem z pieciu cytryn. Kwasna mine mielismy przez okolo tydzien, a cala produkcja poszla do kosza. Pozniej z ciekawosci zmierzylam ile tego soku bylo i okazalo sie, ze prawie pol litra ;) Pozniej u Laury mialam okazje sprobowac lemon curd bez maizeny i przyznam, ze i kremowa konsystencja i kolor podobaly mi sie duzo bardziej. Duzo mnie to kosztowalo (bo mam maly 'problemik' z bialkami;), ale sie przemoglam i nie bylo juz odworotu. Tak metoda prob i bledow doszlam do wersji przez nas ukochanej i to w dwoch wersjach: pomaranczowej i cytrynowej. Dzis ta pomaranczowa, bo o ile juz mozna znalezc dobra wczesne Naveline, to na dobre cytryny trzeba jeszcze troche poczekac.

Tylko pamietajcie: Kremu nie nalezy gotowac za dlugo, ani nie przegrzac, bo wtedy jajko sie zetnie i bedzie pyszna cytrusowa i slodka jajecznica ;). Uczono mnie, ze nie powinno przekroczyc temperatury 80° wiec jesli macie termometr cukierniczy to dobra okazja do zabawy w 'szalonego naukowca':)



Orange curd (dla opornych)

3 jajka
100ml soku z pomaranczy
20ml soku z cytryny
70g bardzo miekkiego masla
70g cukru
szczypta soli
starta skorka z calej pomaranczy z uprawy biologicznej

Do szerokiego garnka wlac 1/3 wody, zagotowac, a nastepnie obnizyc ogien do minimum. Wszystkie skladniki na orange curd wymieszac dobrze trzepaczka w duzej misce. Miske postawic na garnku i caly czas mieszac, az krem stanie sie gladki i lekko zgestnieje (zgestnieje jeszcze bardziej stygnac). Ostudzic i przechowywac w lodowce.

Tuesday, November 16, 2010

Orzechowy Tydzien - Podsumowanie (uaktualnione)

Przyznam szczerze, ze nawet przez ulamek sekundy nie myslalam, ze podsumowanie pojawi sie tak szybko. Ale gdy musze zrobic cos czego bardzo nie lubie (ha, oczywiscie znow sie pakowalam;) znajde sobie zawsze tysiac wazniejszych spraw i tym razem skorzystal na tym Orzechowy Tydzien.

Tydzien, ktory mial byc weekendem, bo nie lubie wiecznych licytacji i kreowania 'festiwalow' ktore trawja niewiadomo ile. Ugielam sie na prosbe pewnej przemilej ale upartej blogowiczki (wiem, bo urodzilysmy sie tego samego dnia i wcale nie mowie o Pusi!;).
Tydzien, ktory mial byc bez bannera, bo teraz sluzy do reklamy bloga, a pierwsze blogowe gotowania zaczelysmy po to zeby reklamowac produkty, ktore zazwyczaj sa uzywane w ten sam sposob, by pokazac co moze zdzialac fantazja. Banner pojawil sie, bo kilka fajnych osob nie moze mu sie oprzec (zreszta ja tez!:)
Tydzien, ktory mial byc dla mnie wolny, co oczywiscie okazalo sie nieprawda, ale mimo to w dwa wieczory mialam prawdziwy Dzien Dziecka!
Tydzien, ktory byl dla mnie pelny tylu milych slow od osob mi bliskich (zmowilyscie sie, co?) i dalszych, a takze zupenie nowych. Zarumienilam sie wystarczajaco duzo razy, by przypuszczac, ze moim naczynkom prawdziwe mrozy nie beda straszne:)

Przede wszystkim tydzien, ktory minal w oka mgnieniu. Teraz nie pozostaje nic innego jak przejrzec wszystkie propozycje i isc prosto do kuchni. Ja juz mam swoich faworytow, jak tylko w koncu bede gdzies dluzej niz 3 dni (a to juz nie dlugo!) na pewno przygotuje chalwe. Natomiast na swieta upieke Tort orzechowy, wspomnienie mojego dziecinstwa (choc tak naprawde planuje go juz od dwoch lat, kiedy przypomniala mi o nim Komarka :)

Dziekuje!!!

P.S. Monika pisala wczoraj o jej ulubionym powiedzonku. Przyznam, ze to bardzo wazna regula mojego pozornie spokojnego zycia, ktora aplikuje we wszystko co robie (brzmi frywolnie, niestety tylko brzmi, bo tak naprawde bezustannie staram sie z tym walczyc;)) jestem wiec pewna, ze pojawi sie jakis blad (choc na moje usprawiedliwienie mam tez dwie zarwane noce ;) za ktory z gory przepraszam i prosze o zwrocenie mi uwagi!

Abbra z Moje kucharzenie: Delicja czekoladowa z orzechami laskowymi

Agnieszka z Kuchnia dziecinnie prosta: Babka z nutella i orzechami

Agnieszka z Sila smaku: Muffiny z porzeczkami i orzechową kruszonką, Maslo orzechowe,Babeczki z dżemem śliwkowym i kruszonką, Tartaletki z powidłami, migdałami i czekoladą

Ala z Kuchnia Alicji: Croustilles, Babka z orzechami laskowymi i czekolada

Amarantka z Tu i teraz: Ciasteczka cytrynowo-migdałowe

Ania z Mops w kuchni: Chałwa z pistacjami, Surówka z orzechami i rodzynkami, Tureckie ciasteczka migdałowe

Ania z Na stole: Muffiny czekoladowo orzechowe z biala czekolada

Ania Truskawkowa z Strawberries from Poland: Ciasto orzechowe z miodowo-pomaranczowymi orzechami

Anna Maria z Kucharnia: Kawowe makaroniki z czekoladowym ganache i solonym karmelem

Anoushka z Anoushka en cuisine: Różowo-zielony deser pistacjowy

Atina z Tak sobie pichce: Chleb na zakwasie zytnim z jadalnymi kasztanami, Pieczone kasztany, Kokosanki, Śniadaniowy chleb z Alaski z pszennym zakwasem, miodem i migdałami, Babka z orzechami laskowymi i czekoladą

Basia z Makagigi i 55 piernikow: Hummus

Beata z Lubie gotowac: Pasta orzechowo-marchewkowa

Bedada z Domowo: Knopersy

Bogusia z Od kuchni: Bezy orzechowo-kardamonowe, Muffinki orzechowe, Schab w sosie serowo-orzechowym

Carmellina z Seventh heaven: Ciasto jabłkowo-kokosowo-orzechowe

CookingJ z Good Cooking J: Szaszłyki z sosem Satay i makaronem

Cudawianki z Brulion z przepisami: Brukselka w orzechach, Fondue z sera camembert z orzechami, Kotlet w orzechowej panierce

Dodista48 z Dodista: Salatka brokulowa z jajkiem, Salatka z lososiem

Edysia79 z Przy kuchennym stole: Czekoladowe serduszka z orzechami laskowymi, Ciasteczka marcepanowe, Placek migdalowy, Ciasteczka orzeszki

Ela z My best food: Nadzienie grzybowo-orzechowe, Ricciarelli Eli

Ewelajna z Kuchnia pelna smakow: Tort egipski

Ewelosa z Moj maly swiat: Granola owocowa

Gosia z Salt&Pepper&co: Orzechowa brukselka, Pasztet z pistacjami, Pasta pomidorowo-migdalowa, Rogale Marcinskie, Dyniowe gnocchi z maslem szalwiowym

Gosia z Kulinarne fochy Gochy: Tartaletki orzechowo-razowe

Grazia i Kasia z Sur nos tables: Bananowy chlebek z orzechami i Orzechowe ciasteczka

Grazyna z Grazyna gotuje: Bajaderki z orzechami

Joanna z Domowe Wypieki: Ciasto czekoladowe z orzechami pekan

Ka.wo z by Ka.wo: Murzynek z orzechami

Kabamaiga z Sto kolorow w kuchni: Kuskus z orzechami, Nalesniki czekoladowe z orzechami, Makaroniki czekoladowe

Karolka z Przysmaki Karolki: Ciasto orzechowe

Kasia z Lejdi of the house: Smoothie z bananem i maslem orzechowym, Blondasek z maslem orzechowym, Orzechowe curry z kurczakiem, Zupa z butternut squash i masla orzechowego

Kasia S. z Inne gotowanie: Kruche ciasteczka z orzechami

Kinga z Kinga w kuchni: Superszybki łosoś po chińsku, Pierożki drożdżowe z boczniakami i orzechami

Kornik z Kornik w kuchni: Chleb z lamanym zytem i orzechami laskowymi

Kuchareczka z Book Me a Cookie: Muffiny z czapeczka, Najprostsze ciastka z masłem orzechowym

Kuchareczka58 z Moja ksiazka kucharska: Rogale swietomarcinskie

Lu z Na tropie smaku: Rogale Marcinskie

Nanami95 z Nuta Slodyczy: Orzechowe ciasteczka z Linz

Majanka z Majanowe pieczenie: Cinnamon streusel buttermilk coffee cake, Babka z orzechami laskowymi i czekoladą

Majka z Kalejdoskop kulinarny Biscotti z zurawina i pistacjami, Sernik ze sliwkami i orzechami w karmelu

Marta z Cooking Marta: Wieniec orzechowy

Monika z Stoliczku, nakryj sie!: Nalesniki Gundela

Myniolinka z Slodkie Impresje: Drozdzowe swiderki z orzechami

Natalia z Czym pachnie u Zakow: Lekkie muffinki orzechowe

Nina z Nina w kuchni: Tort czekoladowy z kremem czekoladowym, przedwojenny, Pieczone pierogi z boczniakami i orzechami wloskimi, Placki z cukinii i szpinaku, Mintaj w pomaranczach na kalafiorowym puree z posypka orzechowa

Olcik w Galeria chleba: Chlebek z rodzynkami i orzechami; w Waniliowa chmurka: Domowe bounty

Pincakez z Troche inna cukiernia: Ciasteczka fistaszkowe z czekolada

Pola z Around the kitchen table: Bezmaczne ciasto z nuta pomaranczy, imbiru i gorzkiej czekolady oraz Kanapka z grillowanymi figami, gorgonzola i tymiankowym miodem (dluzszych nazw nie mozna bylo???:P)

Praline z Lendryggen: Keks bananowy

Ptasia z Cos nie cos: Lody klonowo-orzechowe, Ciasto-baton czekoladowy

Tatter z Palce lizac: Kokosanki, Kourabiedes i Orzechowe slimaczki

Thiessa z Podroze kulinarne: Tofu z okrą i orzechami nerkowca, Zapiekanka dyniowo-porowa z orzechami, Kargulena zapiekana z orzechami pekan

Toczka z Przepysznik: Orzechowe naleśniki i Orzechowe brownies

Tjaryma z Domek z piernika: Pasta z sosem z orzechow wloskich i parmezanu

Wedelka z Kuchenne wzloty i upadki: Jogurt naturalny z miodem i orzechami, Dyniowe pancakes z orzechami, Czekoladowe masło

Wisienka z Chatka wiedzmy: Orzechowe cukierki i Orzechowy miodowiec

Zaytoon z Cynamom i Oliwka: Ciasteczka fistaszkowe pelne dobroci

Saturday, November 13, 2010

Moje ricciarelli



Od kilku lat nosze sie z zamiarem zrobienia tych ciastek, ale brakuje mi (brakowalo, ale o tym dygresja bedzie pozniej) zawsze hostii czyli oplatkow cukierniczych duzego formatu. Byly nawet w przepisie pradziadka Carlo razem z zawrotna iloscia skladnikow poczynajac od 5000g migdalow.



W mojej florenckiej spizarni znalazlam poltora kilo maki migdalowej do zuzycia natychmiast (jak podsumowal Tommy, po 8 miesiacach nieobecnosci w domu to normalne, ze wiele rzeczy niedlugo sie przeterminuje, ale nienormalne jest ze mam tego wszystkiego tak duzo ;) no i sie uparlam. Najpierw obeszlam wszystkie znane mi cukiernie przekonana, ze ktos mi taki mega oplatek sprzeda. Bez szans. W kazdej z 14 cukierni uslyszalam, ze oplatkow juz nikt nie stosuje. Oczywscie w ladzie bylo pelno i ricciarelli i co wiecej roznego rodzaju torrone, ktorych wykonanie bez oplatkow jest wrecz niemozliwe. Wrocilam do domu z pustymi rekami.
Na spokojnie przejrzalam notatki pradziadka, zadzwonilam po opinie do cukiernika w Weronie, u ktorego dwa lata temu zrobilam maly kurs cukiernictwa i postanowilam sie pobawic. Wyszlam z zalozenia, ze jesli nie zuzyje tej maki to ja wyrzuce, a jak razem z nia wyrzuce troche cukru to nie bedzie tragedii.



I co? To oczywscie nie sa prawdziwe ricciarelli. Ale smakuja tak samo, wygladaja tak samo, pachna tak samo. Nie sa blade, ale zrobilam to z premedytacja, bo takie sa ladniejsze, duzo ladniejsze. W przepisie pradziadka byl winian potasu, ale ze wiele osob ma trudnosci z jego dostaniem, pierwsza porcje zrobilam bez niego i ciastka wyszly bardzo dobre, wilgotne. Nastepnym razem dalam lyzeczke proszku do pieczenia i tez wyszly, troszke bardziej urosly i sa jakby lzejsze w konsystencji, ale w smaku sa takie same. Konieczne jest kilka kropel olejku migdalowego, bo bez niego smak sie troche gubi. Za to zrobilam jedna porcje ze skorka z cytryny, a inna z pomaranczy, a jaszcze inna z kardamonem i wszystkie sa fantastyczne. Przede wszystkim, wygladaja tak samo i lowiac ciastko z wielkiego sloja w salonie zawsze jest element niespodzianki. Tak, bo porcji w sumie zrobilam 6. Jak mowilam, mam kogo obdarowywac;) W dodatku robi sie je w klika chwil (szczegolnie bez mielenia migdalow), kiedy przepis pradziadka przewiduje 4 dni suszenia. Dla niespokromionych w probowaniu rada: przygotujcie koniecznie wczesniej bardzo mocna, gorzka herbate, bo moze was zemdlic od ciaglego probowania surowego ciasta ;) Z jednej porcji wychodzi mi ok. 40 duzych ciastek.



Jesli wolicie zmielic migdaly sami, nalezy pamietac, ze podczas mielenia sie rozgrzewaja i wypuszczaja olejki esencjonalne, a moga nawet zgorzkniec. Dlatego nalezy je wczesniej zamrozic, co spowoduje ze nie rozgrzeja sie za bardzo i mielic razem z cukrem, bo on wylapie wszystkie olejki i zapach i smak migdalow trafi do ciastek zamiast na scianki miksera.



Dygresja na temat ricciarelli w cukierniach: bylam tak zdesperowana faktem, ze nikt mi nie chcial sprzedac oplatkow, pozalilam sie przyjaciolce, ktorej tata okazal sie prawdziwym czarodziejem i od wczoraj wieczorem jestem posiadaczka ogromnego worka oplatkow w formacie 40x60 cm;) i informacji, ze w 95% ricciarelli i torrone sprzedawane w cukierniach w Toskanii jako produzione propria (produkt wlasny) pochodzi z fabryki i dlatego zadna cukiernia nie ma oplatkow. Czyli nie klamali ;)


Ricciarelli Eli ;)

250g mielonych migdalow
200g cukru bialego drobnego (lub cale migdaly zamrozone i zmielone razem z cukrem w mikserze)
100g cukru pudru
1 lyzeczka proszku di pieczenia (mozna pominac)
1 lyzka miodu
kilka kropel esencji migdalowej
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
tarta skorka z polowy pomaranczy lub cytryny (opcjonalnie)
2 bialka

cukier puder do walkowania

Migdaly z cukrami przesiac, zeby wyleminowac wieksze kawalki i grudki. Dodac reszte skladnikow i zagniesc. Stolnice grubo wysypac przesianym cukrem pudrem, wylozyc ciasto, posypac grubo cukrem pudrem. Rozwalkowac delikatnie i wyciac nozem ksztalt lezki. Przelozyc na blache wylozona papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 120° przez ok. 15 minut. Ja sprawdzam czy sa gotowe podnoszac delikatnie kilka ciastek, zeby sprawdzic czy sie odrywaja od papieru. Jesli chcecie uzyskac efekt ciasteczek popekanych, nalezy ulozyc ciasteczka na blasze przewracajac je spodem do gory.
----------------------------------------------

Avete mai provato a comprare delle ostie dal pasticciere (formato teglia da forno) a Firenze? Io ho passato tutto il centro e dappertutto ho sentito : "Ostie??? Ma chi le usa più?". Ovviamente i banconi erano pieni di ricciarelli, torroni e altri dolci in cui la presenza di ostia era più che evidente.

Io avevo una quantità esagerata di farina di mandorle da usare subito e volevo usarla per qualcosa che avesse bisogno di poco lavoro con un effetto super. Ho guardato per bene gli appunti del bisnonno Carlo, mi sono fissata coi ricciarelli e ho deciso di rischiare.

Ovviamente questi non sono i veri ricciarelli, ma hanno lo stesso profumo, lo stesso sapore e anche esteticamente ci siamo. Sono un po' più "colorati", ma questo l'ho fatto apposta tenendoli in forno un po' di più (perché così mi sembrano più attraenti). Io inseme ne ho preparate 6 porzioni, così ho potuto anche sperimentare un po'. Nella ricetta del bisnonno c'era il cremor di tartaro, ma siccome spesso e qui è difficile trovarlo, ho provato a farli senza nessun lievito e sono venuti benissimo. Poi ne ho fatti anche col semplice lievito per le torte e il risultato è ottimo, forse sono un po' più leggeri e meno umidi ma il sapore è uguale. Ne ho fatti un po' con la buccia d'arancia, altri con la buccia di limone e altri ancora con un pizzico di cardamomo. Tutti molto, ma molto buoni.

Se preferite usare le mandorle intere ricordatevi di congelarle un giorno prima e frullarle assieme allo zucchero, cosi non perderete i loro oli essenziali.

C'è rischio di nausea proveniente dall'assaggio continuo dell'impasto crudo: per questo consiglio di preparasi prima un tè molto forte ;) Da una porzione vengono circa 40 biscotti.

Devo anche ringraziare una certa Fata e suo papà che è un vero Mago, perché le ostie finalmente ce l'ho :) Grazie mille!!!

Ricciarelli di Ela ;)

250g di farina di mandorle
200g di zucchero superfino
100g di zucchero a velo
1 cucchiaino da tè di lievito per torte (si puo fare senza)
1 cucchiaio di miele
qualche goccia di essenza di mandorla
1 cucchiaino di estratto di vaniglia
la buccia di mezza arancia o limone (a piacere)
2 chiare d'uovo (io uso solo uova zero che sono un po' più piccole)

zucchero a velo per la spianatoia

Setacciare le mandorle con lo zucchero. Aggiungere il resto degli ingredienti e lavorare brevemente fino ad ottenere un impasto più o meno omogeneo. Sulla spianatoia versare tanto zucchero a velo, mettere l'impasto sopra, spianare leggermente, coprire con lo zucchero a velo abbondante e passare con il mattararello fino a raggiungere uno spessore di circa 2 cm. Con un coltello ritagliare delle losanghe e posizionarle sulla placca ricoperta di carta da forno (ho scoperto che mettendole rovesciate si screpolano e sembrano più dei veri ricciarelli). Cuocere a temperatura di 120 gradi per circa 15 minuti. Sono pronti quando cominciano a staccarsi dalla carta.

Friday, November 12, 2010

Nadzienie grzybowo-orzechowe / Ripieno di funghi e nocciole



Ten tydzien okazal sie trudniejszy niz moglam przypuszczac. Niczego nie planowalam, przygotowalam to co akurat mialam w glowie (a okazalo sie, ze bylo tego troche;), ale slonce wychodzilo zza chmur wylacznie, gdy jadlam granite migdalowa w Caribe, scchiacciate w Forno Caroti, pilam goraca czekolade w Revoir, czy bylam z przyjaciolmi na aperitivo w ChiaroScuro. Wyciskamy co sie da z tych 10 dni we Florencji, a ja majac komu robic prezenty, w koncu moglam sie wyzyc w przygotowywaniu slodyczy. Bo my bardzo lubimy wszelkie ciastka i ciasteczka ale w minimalnych ilosciach. Za to wczoraj nadrobilam wszystkie zdjeciowe zaleglosci, teraz tylko potrzebuje spokojnych wieczorow, by napisac tych kilka slow.



Pomysl na to nadzienie pochodzi z gazety, ktora przegladalam u fryzjera. Przyznam szczerze, myslalam o nim przez cale dwa miesiace, ale jakos mi bylo nie po drodze. Za to we Florencji czekal na mnie ogromny sloj suszonych grzybow do uzycia natychmiast (bo moge sie zalozyc, ze moj Tata ma dla mnie gotowa nowe dostawe, a musicie wiedziec, ze suszone grzyby mojego Taty sa najlepsze na swiecie! zreszta te marynowane tez :) wiec z pewnymi watpliwosciami sprobowalam. Nie mialam zielonego pojecia jak ugryzc to polaczenie grzybow z orzechami, wiec zrobilam po prostu nadzienie do kulebiaka jakie robie zazwyczaj tylko zamiast kapusty dalam grubo posiekane orzechy. I kiedy przeczytacie skladniki prosze sie nie dziwic, ze widnieje tam parmezan. Ja naprawde daje parmezan do nadzienia z kapusta ;) Ale dla tych co nie chca probowac lub po prostu nie jedza serow, przygotowalam farsz takze bez sera i jest rowniez bardzo dobry, nalezy tylko pamietac by dac troszke wiecej chlebowych okruchow, by calosc byla bardziej zwiezla.



Najlepsza reklama powinno byc to, ze w ciagu dwoch dni przygotowalam ten farsz 3 razy a nadzialam nim pieczen (schab, chociaz nastepnym razem przygotuje tak indyka), kulebiaka i paszteciki, a na koniec rogale 'niemarcinskie'. Po grzybach zostal jedynie ogromny sloj do umycia, a ze mialam juz dosc lupania w koncu poszlam na latwizne i orzechy kupilam juz obrane ;)


Nadzienie grzybowo-orzechowe

100g suszonych grzybow
1 lyzka masla
1 szalotka lub pol malej cebuli
3 zabki czosnku
garsc natki pietruszki
2 grube kromki chleba bez skorki
100g orzechow laskowych bez skorki
1 jajko
ok. 50g startego parmezanu
sol, pieprz, galka muszkatolowa

Grzyby namoczyc, a nastepnie krotko ugotowac i ostudzic. Na masle podsmazyc poszatkowana szalotke lub cebule oraz czosnek. Dodac drobno posiekane (lub zmielone) grzyby. Przyprawic i ostudzic. W mikserze rozdrobnic natke z chlebem. Nastepnie lekko rozdrobnic orzechy laskowe bez skorki* (najlepiej polowe zmielic, a polowe poszatkwac grubo nozem). Wymieszac wystudzone grzyby z natka, okruchami chleba, orzechami i serem. Doprawic (jesli ma lekko gorzki posmak dodac lyzeczke cukru). Na koniec dodac jajko i dokladnie wymieszac.
* orzechy wysypane na blache wlozyc do piekarnika nagrzanego do 160° na ok. 5 minut, nastepnie przelozyc na czysta sciereczke kuchenna, zawinac i przeturlac kilka razy gniatac mocno rekami; skorki powinny ladnie poodchodzic.

----------------------------


Ripieno di funghi e nocciole

Monday, November 1, 2010

Ryz na mleku brulèe / Riso al latte brulée



Na poczatku przygody z gotowaniem przeszlam okres kompulsywnego kupowania kuchennych gadzetow. Dopiero po pierwszej euforii i wielu nocach spedzonych na przygotowywaniu skomplikowanych cudow odkrylam, ze to co lubie najbardziej, to rzeczy proste. I choc serce mi zamiera na widok foremek, supergarnkow czy chocby nozyka do wycinania dekoracji z warzyw (choc to ostatnie to tylko taka zludna nadzieja, ze z odpowiednim przyrzadem bylabym w stanie wycinac takie cuda) ponad rok temu powiedzialam dosc i okazalo sie, ze tym razem przychodzi mi latwo bycie konsekwentna.
Czesc rzeczy wyrzucilam (np. przyrzad do formowania idealnych hamburgerow, ktory do tej pory nie wiem gdzie i kiedy kupilam: totalne wariactwo, bo my nawet nie jemy hamburgerow!!!), czesc podarowalam (np. przyrzad do robienia tostow, o wiele bardziej wole tosty z suchej patelni, potrzeba duzo czasu ale wychodza dokladnie takie jak lubie).
Za to sa pewne rzeczy, ktore maja swoja mala walike i ze mna podrozuja. Wsrod nich jest palnik do creme brulée, ktory ja najczesciej uzywam do... ryzu.

W tym momencie moglabym smialo zaczac poemat na temat ryzu na mleku, ale go Wam podaruje. Powiem tylko, ze jadam go bardzo czesto w przeroznych wariacjach. I odkad mam palnik jest to zawsze ryz brulèe, bo skorupka z karmelizowanego cukru czyni z czegos tak banalnego deser wrecz wyjatkowy.



Ryz brulée

1 litr mleka
150g ryzu (najlepiej Vialone Nano)
100g cukru trzcinowego jasnego
starta skorka z calej pomaranczy bio

dodatkowo cukier do karmelowej skorupki

Zagotowac mleko razem ze skorka z calej pomaranczy. Gdy dojdzie do wrzenia dodac ryz. Gdy ponownie dojdzie do wrzenia dodac cukier i gotowac przez okolo 30 minut czesto mieszajac. Ostudzic. Nalozyc do szklaneczek lub mieczek, posypac cienka warstwa cukru i skarmelizowac przy pomocy palnika, albo pod piekarnikowym grillem.

------------------------------------------------------

Riso al latte brulée

1 litro di latte
150g di riso Vialone Nano
100g zucchero di canna chiaro
buccia grattugiata di arancia biologica

lo zucchero per la crosta di caramello

Portare il latte a ebollizione assieme alla buccia d'arancio. Aggiungere il riso. Quando il tutto di nuovo arriva a ebollizione aggiungere lo zucchero e cuocere per circa 30 minuti mescolando spesso. Spegnere e raffreddare. Mettere il riso pronto nelle ciotoline, cospargere con lo zucchero e caramellarlo con un cannello oppure sotto il grill del forno.

Friday, October 29, 2010

Orzechowy Tydzien



Wielkimi krokami nadchodzi listopad, a razem z nimi czas na orzechowe gotowanie. Myslalam wczoraj i dzisiaj o czym powinnam napisac w zaproszeniu, ale doszlam do wniosku, ze orzechy sa czyms tak wspanialym, ze nie potrzebuja zadnej reklamy, by sprobowac nowych przepisow z ich wykorzystaniem.

Linki do postow z przepisami prosze wyslijcie na orzechowytydzien@gmail.com Jesli macie jakies watpliwosci lub pytania tez smialo piszcie.

Jesli szukacie inspiracji koniecznie zajrzyjcie do podsumowan z poprzednich lat. Ja korzystam z nich caly okragly rok. Znajdziecie tam dania,desery i pieczywo na kazda okazje.

podsumowanie 2007
podsumowanie 2008
podsumowanie 2009





A dla Poli ogromny buziak za zeszly rok! Dziekuje!!!:*

P.S. ja znow nie mam bialego maku, a Sw. Marcina juz za chwile. Biorac pod uwage, ze osiem miesiecy w roku spedzam w miasteczku, ktore nosi jego imie to prawdziwy wstyd... Chyba zaczne nowa tradycje z rogalami z innym nadzieniem :)

Thursday, October 28, 2010



Przepis z ostatniej chwili tzn. przepis stary, ale przed chwila wykorzystany :) Mam nadzieje, ze normalne posty zaczna pojawiac sie juz niedlugo. Pozdrowienia!



Makaron z brokulami

Na jednej lyzce oliwy podsmazyc poszatkowany zabek czosnku i peperoncino. Dodac ugotowane al dente brokuly (tylko kwiaty). W wodzie z brokulow ugotowac makaron. Podsmazyc brokuly z przyprawami, posolic (jesli trzeba) i dodac tyle wody z gotowania makaronu ile trzeba by uzyskac kremowy sos. Odcedzic makaron, dodac do brokulow, podsmazyc chwile, az makaron polaczy sie z sosem. Posypac szczodrze pecorino.

-------------------------------------------------


Un post al volo! Saluti!:)

Pasta coi broccoli

In un cucchiaio di olio evo soffriggere uno spicchio d'aglio e del peperoncino sminuzzati. Aggiungere i broccoli lessati al dente. Nell'acqua dei broccoli cuocere la pasta. Saltare bene i broccoli con le spezie, salare e aggiungere un po' di acqua di cottura della pasta, quanto basta per ottenere una crema. Scolare la pasta al dente, versare nei broccoli, saltare per qualche secondo e servire con abbondante pecorino.

Thursday, October 21, 2010

Pigwa czy pigwowiec ? Mela cotogna




Pakuje walizki (znowu!). Probuje odzielic lato od zimy (bo czy ktos w ogole slyszal o jesieni?), rzeczy wazne od mniej istotnych. Czuje sie jak tulacz. Ale jest cos co powoduje, ze wszedzie czuje sie jak w domu. Wiec posrod prania, prasowania i przykrywania mebli przescieradlami zebralam 'mele cotogne' i mieszam w garnkach i sie zastanawiam: Czy moje drzewko, ktore ma tylko 3 lata i tak pieknie obrodzilo to pigwa czy pigwowiec?