Saturday, July 28, 2007

Antica Locanda Mincio



     Wakacje w tym roku sa meczace. Takich upalow nie bylo podobno od 200 lat. Nawet ziewanie jest niewyobrazalnym wysilkiem wiec nie ma mowy o normalnych posilkach i jakmikolwiek gotowaniu. Zyjemy na koktajlach owocowych i salatach z winegretem;)

     Jednak sa takie miejsca, gdzie pogoda nie ma znaczenia, a Antica Locanda Mincio zdecydowanie jest jednym z nich. O tej restauracji slyszalam odkad tu jestem. Jest wpisana na liste historycznych lokali Wloch. Ich specjalnoscia jest kuchnia z okolic Werony i Mantui, czyli dania zdecydowanie zimowe. Wiecej mozna dowiedziec sie na ich stronie tutaj. Warto tez obejrzec zdjecia, bo pelne przepychu wnetrza naprawde robia wrazenie. Nie odwazylam sie robic zdjec w srodku, po prostu w pewnych miejscach nie wypada;). Na zewnatrz przepiekny ogod na rzeka Mincio, w cieniu ogromnych lip gdzie upaly ida w zapomnienie i kreuja magiczna atmosfere.



     Pierwsze dania, czyli makarony sa naprawde zachecajace. Wsrod nich Ravioli z Kaczka i Truflami i typowe z Werony Bigoli z Sardelami (acciughe). Jednak najslawniejsza specjalnoscia sa zdecydowanie mantuanskie Tortelli di Zucca czyli tortelli z dyni. To przede wszystkim dla nich wszyscy przyjezdzaja do, badz co badz, lezacego zdecydowanie na poboczu Borghetto gdzie znajduje sie Locanda. Przepis jest ten sam od ponad wieku i niestety jest rzetelnie chroniony. Chociaz z bardzo dobrego zrodla (pradziadek Tommiego, ktory wlasnie w Locandzie zazwyczaj swietowal swoje sukcesy i podobno zdradzono mu sekret) wiemy, że jednym ze skladnikow jest mostarda . Mimo ze nazwa podobna do naszej musztardy to nie ma z nia nic wspolnego. Jest to taki wloski chutney. Ja dodatkowo dojrzalam rodzynki o ktorych nikt nic nie pisnal ani slowa...:) Nie bede opisywac jak sa dobre te tortelli. Powiem tylko, ze naprawde warto zboczyc z drogi, zajechac do Borghetto i ich skosztowac. Po prostu pewne wrazenia sa nie do opisania...;)



     Karta drugich dan mnie osobiscie nie powala. Kuchnia z Werony bazuje sie na koninie i jest to jedna z tych rzeczy, ktore nie moga mi przejsc przez gardlo. Ja zadowolilam sie salata ale reszta gosci uraczyla sie prawdziwym weronskim szlagierem czyli Pastissada di Caval. Przepis jest bardzo prosty. Moczy sie mieso w czerwonym winie przez 2 dni, a nastepnie na bardzo wolnym ogniu gotuje z przyprawami. I jak zwykle w tego typu przepisach, mimo ze wydaje sie latwe okazuje sie ze takim nie jest. Bardzo trudno jest dostac dobra pastissade, a ta podobno byla idealna. Sprobowalam i bylo jadalne lecz w tym przypadku lepiej nic juz nie powiem, bo moglabym tylko nieslusznie zniechecic do sprobowania. Tradycyjnie serwowana jest z polenta.



     Na deser tradycyjny deser wloski – prawdziwe Zuccotto. Dodaje, ze prawdziwe, bo niestety powstalo tyle wariantow, ze prawie zapomniano o klasycznym przepisie. A szkoda. Biszkopt wypelniony lodami waniliowymi i czekoladowymi z kandyzowana skorka pomaranczy i kawalkami gorzkiej czekolady. Troche sosu z malin lub czekoladowego (lub jak serwuja w Locandzie- obydwa) i mozna poczuc sie jak w niebie...



     Wszystkim, ktorzy znajda sie w poblizu Werony czy Jeziora Garda, szczerze polecam. Nalezy unikac weekendow, poniewaz wtedy panuje najwieksze oblezenie. Nieczynne w srody i czwartki. Codziennie przerwa od 16 do 18.30.

Antica Locanda Mincio
via Michelangelo Buonarotti 12
37 067 Valeggio sul Mincio

Tuesday, July 17, 2007

Lekka obiado-kolacja



     Gdy jest upalnie naprawdę trudno wymyślić pożywną i zachęcającą kolację. Dzisiaj z pomocą przyszedł mi kmin rzymski. Czytałam kiedyś o jego, pobudzających apetyt, właściwościach. Poza tym ułatwia trawienie i eliminuje, powstające na tle nerwowym skurcze żołądka. Jednym słowem kmin to samo zdrowie:)

     Kiedy mowa o kminie od razu na myśl przychodzi mi couscous z mięta i ciecierzycą Marghe . Do dzisiejszej kolacji trochę go przerobiłam, żeby pasował do kurczaka a'la gyros. Do tego podałam michę sałaty z balsamicznym winegretem.



Couscous pikantny

- 2 duże cebule pokrojone w kostkę
- 2 łyżeczki curry
- 2 łyżeczki ziaren kminu rzymskiego
- puszka ciecierzycy
- 600ml rosolu drobiowego lub warzywnego
- 350g couscous

     Podsmażyć na oliwie cebulę z przyprawami. Dodać odcedzoną ciecierzycę i rosół, a jak się zagotuje dodać couscous. Zdjąć od razu z ognia, przykryć i zostawić na 5 minut. Gdy kasza wsiąknęła cały płyn, dodać sok z dużej cytryny i trochę oliwy i rozbić dobrze widelcem.

Kurczak gyros

- 600g filetów z kurczaka
- 2 cebule
- 4-5 ząbki czosnku
- 2 łyżki przyprawy do gyrosu
- olej do smażenia w wysokich temperaturach (np. arachidowy)

     Filety z kurczaka pokroić w paski o grubości 1cm, włożyć do pojemnika. Cebule pokroić w piórka, czosnek lekko rozgnieść i dodać do kurczaka. Wszystko posypać przyprawą dodać ok. 4 łyżek oleju, dobrze wymieszać, przykryć i wstawić do lodówki przynajmniej na 2 godziny.
Rozgrzać patelnię i wrzucić zawartość pojemnika. Smażyć na średnim ogniu.

Winegret balsamiczny

     Klasyczny winegret przygotowuje się zawsze wg tej samej zasady. Na każdą część octu czy soku z cytryny przypadają 4 łyżki oliwy z oliwek. Jeśli chcemy dodać soli, należy wsypać ją najpierw do octu i zostawić na kilka minut, żeby się rozpuściła. Żeby powstała ładna emulsja najlepiej wlać wszystko do czystego słoika, zakręcić i energicznie wymieszać. W przypadku winegretu z octem balsamicznym sól jest zbędna. Trzeba jednak uważać na jakość octu, który kupujemy. W jego składzie nigdy nie powinien się znaleźć cukier, lub dający ciemny kolor, karmel.


Monday, July 16, 2007

Drożdżówki

     Śniadanie we Włoszech to zazwyczaj kawa i coś słodkiego. Pamiętam jak na początku podobał mi się ten 'rytuał', że wszyscy jedzą poranny posiłek w barze. Niezliczone typy kawy i słodkie bułki z ciasta francuskiego, które nie wiadomo czemu nazywają brioszkami, powodowały moje uwielbienie dla tej tradycji. Jednak prawda jest taka, że odkąd się tutaj przeprowadziłam, mogę policzyć na palcach u rąk moje poranne wizyty w barze. Mogę śmiało stwierdzić, że słodkie śniadania nie podbiły mojego serca na dłuższą metę. Zdecydowanie wolę kanapkę z pomidorem;)
     Jednak wspomnienia dzieciństwa siedzą w nas glęboko i jak zobaczyłam bułeczki Tatter od razu naszła mnie ochota na drożdżówki jak z polskiej cukierni. Takie same jadło się na przerwach w szkole. I poczułam się jak w domu;)



Ciasto

- 500g mąki białej pszennej chlebowej
- 1 łyżeczka drożdży instant
- 1/2 łyzeczki soli
- 75g cukru
- 50g miękkiego masła
- 225ml letniego mleka
- 1 jajo
- 2 łyżki rozpuszczonego masła

     Drożdże wymieszać z mąką , dodać pozostałe skałdniki. Dobrze wyrobić, aż ciasto będzie gładkie i lśniące, będzie odstawać od ścianek naczynia. Zostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu.

Masa marcepanowa

-  1 szklanka mielonych migdałów,
- 1/2 szklanki cukru pudru
- szczypta soli
- 1 białko dużego jaja
- 1 łyzka naturalnego migdałowego ekstraktu

     Wymieszać migdały z cukrem i dodać resztę skladników. Mieszać, aż powstanie masa nie za gęsta i nie za rzadka. Tatter mówi, że można zrobic więcej i przechowywać w szczelnym pojemniku w lodówce.

     Wyrośnięte ciasto rozwałkować na kwadrat o boku 30 cm. Posmarować rozpuszczonym masłem, na to rozsmarować nadzienie zostawiając margines (1 cm) na jednym z boków. Zwinąć ciasto od przeciwległego boku, na końcu lekko docisnąć. Ostrym nożem pokroić powstałą roladę na 12 plastrów i ułożyć je w wysmarowanej olejem lub wyłożonej papierem do pieczenia foremce. Przykryć i zostawić do ponownego wyrośnięcia .

     Nagrzać piekarnik do 200C. Przed wstawieniem do piekarnika, posypać bułki płatkami migdałowymi. Piec ok. 20 minut. Upieczone bułeczki zostawić na 10 min w foremce, a potem studzić na kratce.



     Ciasto jest fantastyczne. Wcale nie jest slodkie. Uważam, że śmiało można je wykorzystać do słonych wypieków, np. z natką i parmezanem (ewentualnie zmniejszając ilość cukru). A już na pewno można robić mnóstwo wariacji z nadzieniami słodkimi. Moje następne bułeczki na 100% będą z makiem i lukrem. I jestem pewna, że będą dużo lepsze niż te, które można dostać w polskich cukierniach. Nadzienie migdałowe jest przepyszne! Ja te drożdżówki zrobiłam jak zwykle z połowy porcji, a nadzienia na całą i wcale nie było go za dużo;) Ogromnym plusem jest, że smakuje jak marcepan ale nie jest tak bardzo słodkie. I trzeba uważać jak się wałkuję, ja przesadziłam...

Saturday, July 14, 2007

Granita



     Sycylia słynie między innymi z przepysznych lodów i granit. Nie wiem czemu byłam przekonana, że istnieją jakieś sekretne receptury i dobrą granitę można kosztować tylko w niektórych lodziarniach. Tak naprawdę istnieje jeden jedyny i poprawny przepis. W dodatku bardzo łatwy.

     Najsławniejsza granita to ta cytrynowa i na pewno kiedyś ją zrobię. Ale od zawsze moim faworytem jest kawowa. A, że niestety nie mogę spożywać kofeiny, zawsze robię z kawy bezkofeinowej co pozwola gustować ją także w środku nocy;)



Granita kawowa

-200g cukru (następnym razem dam mniej, bo według mnie za słodkie)
-1/2l wody
- 250ml kawy (ja użyłam z moki)

     Zagotować wodę z cukrem, odstawić do ostygnięcia i następnie wlać kawę. Przelać całość do niskiego, szerokiego naczynia i wstawic do zamrażalnika. Chłodzić od 3 do 6 godzin mieszając od czasu do czasu widelcem, żeby rozbić tworzące się kryształki lodu. Trzeba uzyskać konsystencję topniejącego śniegu. Można dodać amaretto lub inny likier. Pyszna z bitą śmietaną , oczywiście, jeśli się ma w lodówce;)

Thursday, July 12, 2007

Makaron na upały



     Mógłby to być najszybszy makaron na świecie. Zależy jednak od tego czy mamy w lodówce grillowaną paprykę w oliwie. Ja zawsze mam! Jeśli jednak nie jest sie ogromnym fanem tego cudownego według mnie warzywa, nie ma prolemu. Przygotowanie zajmie tylko trochę więcej czasu...;)
     Są dwie możliwości. Pierwsza to ugotowanie najprostszej peperonaty (czyli pokrojonej papryki z duszoną cebulą i sosem pomidorowym). Innym wyjściem jest upieczenie papryki na grillu (ja robie na elektrycznym) lub w piekarniku. Jak jest już miękka zazywczaj mocno przypalona z wierzchu, trzeba włożyć je na trochę do plastikowego woreczka- ułatwi to usunięcie skórki. Można upiec ich więcej i to, co zostanie upchnąć w słoiku i zalać oliwą np. z odrobiną czosnku lub peperoncino. Idealna na kanapkach lub do mojego ulubionego makaraonu na upały...;)

Makaron z papryką i fetą

- papryka grillowana lub z oliwy lub peperonata
- feta ,ilość zależy czy wolimy smak ‘zdecydowany’ czy łagodny
- natka, dużo natki

     Ugotować ulubiony makaron al dente. Zmiksować fete z papryką. Polać makaron. Obsypać obficie natką. Gotowe! Mówiłam, że robi sie raz dwa?;)

Wednesday, July 11, 2007

Znów słodko...



     ... a nawet za słodko. Ja wcale nie przepadam za bezami. Dla mnie, redukującej zawsze ilość cukru w ciastach, to zwykły ulepek. Nabiera jednak smaku i staje się najwspanialszym deserem na świecie, gdy przygotuje się go samemu. Ja spróbowałam pierwszy raz i to bardziej przy okazji. Ktoś poprosił mnie o spody bezowe, a że zostało jeszcze troche białek zrobiłam też trochę bez o różnych wielkościach do dekoracji. Pech chciał (a raczej moje niedoświadczenie), że blaty nie są kruche tak jak trzeba. Za to bezy wyszły idealne!!! I piękne! Może to nieskromne, ale wszystkie próby użycia rękawa cukierniczego do tej pory kończyły się fiaskiem;)



Bezy

- 100g białek
- 200g cukru
- sok z cytryny

     Ubić na małych obrotach dobrze schłodzone białka ze szczyptą soli. Jak piana będzie sztywna dodawać małymi porcjami cukier cały czas miksując. Jak kryształki cukru się rozpuszczą dodać sok z cytryny. Suszyć w piekarniku nagrzanym do 120 stopni z wentylacją przez ok. 45 minut.

Tuesday, July 10, 2007

Sernik 'mieszany'



     Uczyłam się dzisiaj ze znajomymi do ostatniego w tej sesji egzaminu, więc dla osłodzenia wszystkim samopoczucia postanowiłam upiec coś wyjątkowego.
     Od dawna chciałam spróbować sernik kawowy Joanny. Miałam jednak do natychmiastowego zużycia mrożone maliny więc wprowadziłam pewne modyfikacje. Nie dałam kawy, a na spód najpierw wylałam masę jasną, a potem ciemną (ze względów praktycznych, żeby nie brudzić następnej miski). Wierzch wyłożyłam malinami. Do tego wszystkiego spód wymyśliłam sama na bazie płatków owsianych i orzechów laskowych (wieki temu widziałam coś podobnego w jakimś programie kulinarnym, ale nie pamiętam przepisu), jednak ta część jest jeszcze do dopracowania więc przepisu nie podaję. Jest bardzo dobry lecz pozostaje sypki, więc na razie polecam tradycyjny przepis na spód do cheescake.

Sernik wyszedł bardzo smaczny, delikatny i kremowy. Moje zmiany spowodowały, że przypomina sernikobrownies z malinami z forum Nigelli wyszukany przez Liskę- inne fantastyczne ciasto.

Monday, July 9, 2007

Włoskie paluchy

 

     Grissini to jedno z niewielu produktów, którego znana jest dokładna data powstania. W 1679 roku lekarz małego księcia Vittorio Amedeo di Savoia, zalecił podawanie mu ‘długiego, cienkiego i lekkiego pieczywa’. Miały one być lekką przegryzką i pobudzać apetyt bardzo chorowitego księcia. Zadanie stworzenia go zlecono turyńskiemu piekarzowi Antonio Bruneroz, który ze zwykłego ciasta na chleb uformował  cienkie paluszki. Odniosły one ogromny sukces i od tamtej pory są jednym z symbolów kuchni włoskiej. Najbardziej popularne są solone lub z rozmarynem.

     To moje pierwsze ‘paluchy’ w życiu, zrobione w domu. Wprawdzie zaczęłam od przepisu z książki o przystawkach, ale szybko musiałam pogodzić się z faktem, że będzie to wielka improwizacja. Tym lepiej, bo wyszły przepyszne a przepis jest mojego autorstwa;) Ciepłe są mięciutkie. Owinięte rozpuszczająca się szynką parmeńską to prawdziwa delicja. Na drugi dzień kruszeją i stają się prawdziwymi grissini.



Grissini razowe

- szklanka ciepłej wody
- 4 łyżki oliwy
- 1 i 3/4 szklanki mąki razowej
- łyżeczka cukru
- 2 łyżki soli
- opakowanie suchych drożdży
- semolina- ile zabierze, tak żeby odklejało się od ręki (ścianek), ale żeby zostało miękkie

     Odstawić do wyrośnięcia. Następnie delikatnie podzielić na części. Uformować grissini. Posmarować dokładnie lekko ubitym białkiem. Obsypać sezamem lub makiem (lub czym się chce). Odstawić do wyrośnięcia na 10min. Następnie wstawić do pieca nagrzanego do 220 stopni na 10 minut. Następnie wyjmujemy i jeszcze raz smarujemy białkiem i pieczemy 5 minut. Wystudzić na kratce.

Sunday, July 8, 2007

Sernik cukiniowy



     Bycie pozbawionym dostępu do twarogu jest chyba jednym z największych terrorów Polaka za granicą. A przynajmniej moim. Do tej pory, a to już trzy lata minęły, nie mogę się przyzwyczaić do faktu, że twarożek ze śmietaną i szczypiorkiem to tylko w sferze marzeń moge spożywać. Pomijając fakt, że kwaśna śmietana i szczypiorek (który smakuje jak szczypiorek) to, tak jak biały ser , produkty niedostępne we Włoszech;).
     Przez jakiś czas robiłam ser w domu, wmawiając sobie, że jest dobry. Lecz w końcu przynałam sie samej sobie, że ten mój niby twaróg ma smak niewiadomoczego, a konsystencje gumy...;) I tak, z biegiem czasu, nauczyłam się radzić sobie z serami dostępnymi, a tych nie brakuje. Ricotta, mascarpone, caprì i sławna na całym świecie Philadelphia, niezapominajac o serach z owczego lub koziego mleka. Każdy z nich, tak samo jak twaróg, nie zastąpiony...

    Przepis ten swoje początki ma w najzwyklejszej tarcie. Ale, że ja nie przepadam za ciastem kruchym (czyt.: nie wychodzi mi) spróbowałam upiec sam farsz. Podwoiłam porcje nadzienia i tak powstał bardzo smaczny, słony sernik. Idealny na przekąskę, przystawkę, lub jako samodzielne danie np. z sałatą z vinegretem.




 Sernik cukiniowy

- 500g cukini
- 1 cebula
- 2-3 łyżki bulki tartej
- 2-3 łyżki tartego parmezanu
- 3 jajka duże (lub 4 małe)
- 2 ząbki czosnku
- 500g ricotty, philadelphii, lub innego kremowego serka

     Poddusić poszatkowną cebulę na 3 łyzkach oliwy z oliwek, następnie dodać cukinie pokrojone w plasterkach i dusić, aż zmiękną. Zmiksować.
     Jajka wymieszać z serem, bułką tartą, parmezanem i cukiniami. Ja dodaję jeszcze 2 przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku i szczyptę curry. Dodać wg smaku soli , pieprzu i peperoncino. Wszystko przelać do formy wysypanej bułką tartą (ja piekę w tortownicy 22 cm), obsypać parmezanem i piec przez 30-40 minut w temperaturze 200 stopni. Podawać na ciepło lub na zimno.

     Tak naprawdę przepis ten jest idealną bazą do różnego rodzaju wariacji. Cukinię można zostawić w plasterkach lub zastąpić ulubionymi warzywami, albo część serka zastapić fetą. Za każdym razem smakuje zupelnie inaczej i za kazdym razem ten sernik jest przepyszny.



     A twarożek na moim stole i tak gości, dzięki rodzicom, którzy od czasu do czasu mi go przysyłają!;)

Saturday, July 7, 2007

Focaccia Linn



     Od zawsze myślałam, że wszystko co ma w sobie drożdże, jest pracochłonne i bardzo często kończy się wielką klapą. A że porażki nie są zachęcające przez długi czas nawet nie próbowałam. Jednak sukcesy innych, a przede wszystkim apetyczne przepisy Bajaderki (dziękuję!!!) przekonały mnie. Kupiłam maszynę do pieczenia chleba i tak oto, raz na tydzień, nasz dom zmienia się w małą piekarnię. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz kupiliśmy chleb.

     Focaccia z przepisu Linn (tutaj), to zdecydowanie jedna z najlepszych. Piekłam ją już wielokrotnie. Semolina daje jej wyjątkową, strukturę, zupełnie inną od reszty. Można ją jednak zastąpić zwykłą mąką. Będzie inna, ale na pewno tak samo dobra. Również dodatki można wybrać według własnego gustu. Jednak radzę spróbować chociaż raz przygotować ją z pomidorkami koktajlowymi. Moja ulubiona wersja;) Wysokość zależy od tego jak rozciągnie się ciasto. Z tego przepisu wychodzą mi 2 focaccie o średnicy 26cm. Idealna na kanapki.



Focaccia barese

- 250 g semoliny
- 250 g mąki pszennej chlebowej (650-750, wł.0)
- 15 g świeżych drożdży , lub 1 torebka drożdży granulowanych
- 200 ml ciepłej wody
- 100 ml ciepłego mleka
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżeczka cukru
- 2 łyżeczki soli

     Ciasto wyrobić ręcznie lub w maszynie do chleba, program Dough: można je wyjąć z wiaderka juz wtedy, gdy maszyna przestanie wyrabiać. Uderzyć je pięścią (“odgazowac”), a następnie wyrobić jeszcze przez minutę. Blachę posmarować oliwą, wyłożyć ciastem: najlepiej posmarować dłonie oliwa i palcami wykonywać dołki w cieście. Początkowo będzie się ściągać, trzeba odczekać i kontynuować. Wstawić blachę na 10 minut do piekarnika, uprzednio nagrzanego do 50°C i wyłączonego. Po 10 minutach w ciasto wcisnąć połówki pomidorków koktajlowych. Całość leciutko posolić, obsypać oregano i polać oliwą. Zostawić do wyrośnięcia jeszcze przez 10 minut (w piekarniku). Wyjąć blachę i rozgrzać piekarnik do 200°C. Piec przez 20 minut. Wyjąć i zostawić do odparowania na kratce do ciast.

Friday, July 6, 2007

Basmati



     Jest bardzo wiele rodzajów ryżu, ale basmati to zdecydowanie mój faworyt. Wymieszany z warzywami i przyprawami, lub po prostu ugotowany z odrobiną cebuli, jest idealnym dodatkiem do mięs albo jako samodzielne danie. Basmati to ryż długoziarnisty o delikatnym smaku i charakterystycznym zapachu. Stąd też jego nazwa (hindu.) ‘Królowa zapachów’. Co dla mnie ważne nie rozgotowuje się, jest zawsze sypki. Według mnie nie ma nic gorszego niż ryż bez smaku, zbity w breje, której nie można rozbić widelcem..

     To jeden z tych przepisów, które powstały jak już było pusto w lodówce, a nikomu nie chciało się wychodzić na zakupy. Mieszkam w centrum miasta, które odwiedza ponad 15 mln turystów rocznie, a najbliższy sklep jest 20 minut samochodem od domu. W dodatku nie ma gdzie parkować, więc jak już sie znajdzie miejsce ‘legalne’ (czyli bez ryzyka odebrania samochodu z policyjnego parkingu), to każdy zastanawia sie 3 razy zanim ruszy samochód;) Oczywiscie i składniki, i ilości dopasować można do własnego gustu i zasobów lodówki. Ja lubię jak jest bardzo dużo warzyw, więcej niż ryżu. Podany przepis wystarczy na 5-6 dużych porcji.

Żółte basmati z warzywami

- marchew (ok. 5 sztuk)
- szklanka groszku mrożonego
- duża cebula pokrojona w kostkę
- 1,5 szklanki ryżu basmati
- 3 szklanki wywaru warzywnego, można z kostki
- szafran, ok. ćwiartkę łyżeczki
- oliwa z oliwek lub masło

     Marchewkę i groszek ugotować, najlepiej na parze. Cebulę zeszklić w dużym garnku na 3 łyżkach oliwy lub maśle. Dodać basmati i zamieszać. Następnie dodać gorący wywar i szafran. Zamieszać i przykryć. Po ok. 10 minutach zdjąć z ognia , dodać warzywa, zamieszać i przykryć dobrze. Ryż dojdzie po ok, 10 minutach. Gotowe!

Thursday, July 5, 2007

Makaroniarze;)

     Jak wiadomo są tryliardy różnych rodzajów makaronu, a jeszcze więcej sosów do nich. Dla przeciętnego Włocha, dwa rodzaje makaronu z tym samym sosem, to dwa różne dania. A dla mnie? To zawsze makaron!!! Ja lubię pastę, nawet bardzo. Ale nie codziennie;) Na pewno wpiszę tu wiele przepisów na sosy, bo danie z makaronu to najprawdziwszy fastfood. Przygotowanie zajmuje tyle czasu co ugotowanie wody, a pózniej makaronu, czyli niewięcej niż 20 minut. A o ile zdrowsze i smaczniejsze...
     Pewnie wszyscy już wiedzą jak gotować makaron ale i tak napiszę. Reguła ta jest powtarzana jak mantra i w telewizji i w książkach kucharskich więc nie mogę być gorsza. Ważne są proporcje: na każde 100g makaronu potrzeba 1l wody i 10 g soli, dodawanej do już wrzącej wody. Dlaczego tak? Nie wiem, wiele wersji słyszałam i wszystkie sobie przeczą więc to nie takie ważne;)





Spaghetti allo scoglio

     To jest jedno z tych dań, gdzie trudno określić dokładny przepis. Bardziej zależy on od tego co lubimy lub do czego mamy dostęp w sklepach. Jak ktoś nie lubi małży czy krewetek, wcale nie musi ich dodawać. Ja uwielbiam mule (cozze) i dodaję ich bardzo dużo, a niektórzy w ogóle. Bardzo często też używam mrożonek i gotowców ze słoika, bo po pierwsze, jest bezpiecznej jeśli chodzi o świeżość, a po drugie, ja jeszcze nie lubię owoców morza na tyle, by je moimi rączkami operować. Nawet cozze kupuję już wyczyszczone...;) Przepis, który niżej wpiszę jest tylko orientacyjny! W ilości dla ok. 4 osób.

- 15 muli
- 100 g malych krewetek (gamberetti)
- 5 ogonów krewetek (scampi)
- 250g małży świeżych (albo trochę tych w sosie własnym)
- 125g ośmiornicy
- 125g kalmarów
- czosnek
- peperoncino
- dużo natki
- oliwa z oliwek
- można dodać pomidory, ale ja nigdy w tej wersji nie robilam

     W garnku otworzyć oczyszczone małże i mule. Nie wylewać wody, którą wyrzucą, tylko trzeba ją przefiltrować z zanieczyszczeń np. przez drobne sitko. Następnie dodać do wody, w której będzie gotowany makaron.
     Jeśli będą dodawane pomidory: obrać je, usunąć środek z pestkami i pokroić w drobną kostkę.
     W bardzo obszernej patelni, podsmażyć na oliwie pomidory z czosnkiem i peperoncino. Następnie dodać kalmary, póżniej ośmiornice, małże i mule, a na koniec oba rodzaje krewetek. Podlać winem (białym!!!) lub woda z makaronu. Wszystko na dość mocnym ogniu. Następnie dodać bardzo, bardzo al dente spaghetti i często mieszając dokończyć ich gotowanie, jeśli trzeba, dodać więcej wina lub wody. Na koniec posypać obficie natką.
     Po zastanowieniu dopisuję, dla tych co nie wiedzą: nie dodajemy parmezanu, ani żadnego innego sera!!!

Szybkie curry



     Po ostatnich upałach, kiedy to trudno jest przełknąc coś innego niż jogurt czy lody, przyszedł czas na coś bardziej odżywczego. W mądrej gazecie wyczytałam, że bardzo pikantne potrawy mają działanie odświeżające podczas upałów. Dzieje się tak, ponieważ jedząc ‘ostro’, tak jak przy wysiłku fizycznym, pocimy się, czyli nasz orgaznim sam reguluje temperaturę naszego ciała. To wytłumaczyłoby, dlaczego peperoncino jest używane w taaakich ilościach na południu Włoch. A ja i tak wolę zmrożonego arbuza...;)

     To danie to takie pseudo curry. Wersja bardzo uproszczona. Nie ma nic wspólnego z curry podawanym w naszej ulubionej, indyjskiej restauracji. Ale jest to świetne, małe danko na szybki obiad czy kolację.

Curry z kurczakiem i papryką

- podwojna pierś z kurczaka pokrojona w dość duzą kostkę
- cebula duża pokrojona w piórka
- 1 papryka czerwona pokrojona w dużą kostkę
- zielony groszek
- rosół drobiowy
- sól, pieprz
- curry
- peperoncino
- jogurt naturalny


     W szerokim garnku podsmażyc przez 3 minuty kawałki kurczaka, następnie dodać cebulę, sól, pieprz i 2 łyzeczki curry. Zamieszać i gotować pod przykryciem ok.15 minut. Następnie dodać paprykę i kontynuować gotowanie, od czasu do czasu podlewając rosołem. Na sam koniec gotowania dodać wymieszany z 1 łyżeczką curry kubek jogurtu naturalnego (ja w tym momencie dodaję jeszcze groszek, żeby się nie rozgotował) i gotować bez przykrycia jeszcze przez 5-6 minut. Podawać z basmati.

     


Wednesday, July 4, 2007

Słone markizy



     Aperitif (wł. aperitivo) to nieodłączny element włoskiej kultury kulinarnej. Wprowadzono ten zwyczaj pod koniec XIX w. w Mediolanie, ale bardzo szybko rozprzestrzenił sie w całych Włoszech. Na początku był to kieliszek wina, Martini czy Campari i podawany był w południe, przed obiadem (tutaj obiad jest zawsze o 13). Zadaniem aperitifu jest bowiem 'otworzenie' żołądka i przygotowanie go na trawienie.
     Z czasem jednak zwyczaj ten ewaluował. Teraz aperitif serwowany jest najczęściej ok. 18 i towarzyszy mu ogromny bufet przystawek zimnych, ciepłych, a nawet kilka dań jak makarony czy risotta. W barach płaci sie trochę więcej za koktail, a bufet jest już w jego cenie i mozna jeść dowoli;) Jest wiele miejsc, gdzie i atmosfera i jedzenie są tak dobre, że zamiast udać się do restauracji na własciwy posiłek, decydujemy się zostac dłużej i aperitif staje się naszą kolacją. Kiedyś o takich miejscach na pewno napiszę;)
     Jedynie w regionie Veneto, gdzie powstał mój ulubiony koktail Aperol spritz, tradycje nie zmieniły się i aperitif to bardziej dobre wina niż jedzenie. Zazwyczaj serwowane są tylko oliwki i słone orzeszki. Ale z ich winami to ja rozumiem...;) O nich też na pewno kiedyś napiszę.

     Ja uwielbiam ideę aperitifu, dużo bardziej niż kolację przy stole, czy to w domu, czy w restauracji. Dlatego jak przychodza do nas znajomi, zawsze przygotowuję górę przystawek. Znalezione w gazecie 'Sale e pepe' słone markizy –proste, eleganckie i pyszne- sa stałym punktem przystawkowego menu.

Słone markizy

- krakersy słone (najlepiej okrągłe typu Ritz)
- 50 g serka robiola (moim zdaniem Philadelphia też byłaby ok)
- 50 g serka koziego do smarowania
- 2 łyżki pecorino (można pominąć)
- mak

     Mieszamy serki razem, nakładamy łyzeczke na krakersa, przykrywamy drugim, dociskamy, wyrównujemy brzegi, część krakersa zanurzamy w maku i gotowe:)


Tuesday, July 3, 2007

Czekoladowe ciasto Dagmary



Przepis ten wyszukała Liska na blogu Dagmary 'A cat in the kitchen'.

     Prosty, szybki i bardzo elegancki deser. Maksimum efektu przy minium wysiłku- czyli to co lubię najbardziej. Sosu z malin nie robiłam, ponieważ według mnie calość byłaby zaodka.

Monday, July 2, 2007

Aperol spritz



     Zdecydowanie mój ulubiony aperitif!

     Aperol to likier o troszkę gorzkawym smaku. Spritz to w dialekcie veneto aperitif. Aperol spritz to bijący rekordy popularności w calych Wloszech aperitif, moim zdaniem zupełnie zasłużenie!!!

     Wypełniamy szklankę lodem, dodajemy plasterek pomarańczy, następnie wlewamy do połowy szklanki prosecco (wino musujace), dolewamy do 3/4 szklanki wody sodowej (woda gazowana też jest ok- lepiej jak bardzo gazowana) i do końca szklanki wypełniamy aperolem.

Ulubione...

     Jestem pewnie ostatnią osobą, która nadaje sie do prowadzenia bloga. Ale jednak spróbuję. Chciałabym mieć w jednym miejscu moje ulubione przepisy, żeby było je łatwiej znaleźć.      Pożyjemy, zobaczymy...;)