Tuesday, September 29, 2009

Salatka z szynka suszona, figami i serem gorgonzola


Szybki post i szybki przepis :) Teraz, przez pewien czas, czesciej bede w domu. A to mam nadzieje ulatwi mi czestsze pisanie. Sama sobie trzymam kciuki :)
Wspominalam juz o mojej (mega)produkcji dzemu figowego, ale tak naprawde ogromna ilosc tych owocow zjedlismy w towarzystwie serow i wedlin z regionu Veneto. Bardzo czesto wszystkie te skladniki wymieszane w salatce. Smaki swetnie sie w niej komponuja, a calosc podkresla slodycz miodowego vinaigrette. Wspaniale polaczenie smakow!


Salatka z szynka suszona, figami i serem gorgonzola
dla dwoch osob

- dwie garsci mieszanki salat
- 4 figi pokrojone w cwiartki
- 50g suszonej szynki nie solonej (np. San Daniele)
- ok.50g goronzoli pokrojonej w kostke

na sos
- lyzka miodu
- 3 lyzki oliwy
- 1 lyzka soku z cytryny
- sol i pieprz

Na talerzach ulozyc salate, plastry szynki, figi i ser. Skladniki sosy wlac do sloika, zakrecic go i dobrze wymieszac. Polac salatke sosem na 5 minut przed podaniem. Serwowac z dobrym chlebem.

Sunday, September 27, 2009

Kaiserschmarren na Dzien Jablka



Okazuje sie, ze nie umiem stac na glowie;) Ale mimo wszytsko ciesze sie, ze choc ze spoznieniem, uda mi sie wziac udzial w Dniu Jablka. Swieto to ma dla mnie znaczenie szczegolne i to z wielu powodow. Bo bylo pierwszym jakie powstalo, bo byla nas tylko garstka, byly to poczatki kiedy wszystko bylo tak emocjonujace. Pamietam, jakie bylysmy szczesliwe, ze Malgosia zalozyla wtedy swojego bloga :) Dokladnie pamietam (i to bez zagladania do archiwow;) co wtedy upieklam, gdzie robilam zdjecia i jak nie wiedzac zupelnie nic o fotografii sie denerowowalam, ze wszystko wyszlo taaaakie brazowe;) Po prostu moc wspanialych wspomnien:)

Danie, ktore dzis Wam pokaze to takze wspomnienia. Omlety wielbie miloscia nieopisana. To chyba pierwsze danie, ktore potrafilam ugotowac sama. Czasem po powrocie ze szkoly robilam zwykly omlet brudzac polowe kuchni i smarujac go tona jagod w cukrze :) Nie bylo to rozwiazanie dobre taktycznie, bo choc kuchnie usprzatnelam zawsze na czas, to zdradzala mnie fioletowa buzia.

Od kilku lat w okresie wakacyjnym jezdze do Merano i to tam wlasnie zapoznalam sie z Kaiserschmarren. Teraz wiem, ze wersja z hotelu Meranerhof nie jest tradycyjna, bo w oryginalnym przepisie nie ma w skladzie jablek. Ale ja wlasnie za te jablka ten omlet uwielbiam. W smaku calosc przypomina lekkie ciasto i robi sie go naprawde szybko. Jesli uzyjecie zwykly mikser i zachowacie kolejnosc czynnosci jak w przepisie, wybrudza sie tylko dwie miski i nie trzeba bedzie w polowe pracy myc mieszadel.

Przepis szef kuchni dal mi za jeden usmiech, na 12 osob i w gramach. Ja przepis podam w wersji jaka przygotowuje w domu. Przedwczoraj zrobilam te ogromna wersje i cala zabawa polegala na tym, ze przelewalam mase z patelni na patelnie brudzac ich przy tym 4 w tym jedna o srednicy 30cm :) Od razu przypomniala mi sie scena Z filmu Poszukiwany, pozukiwana, kiedy Marysia gotuje makaron :D Mielismy wszysycy przy tym gotowaniu wiele zabawy:) omlet wyszedl naprawde brzydki, ale przesmaczny. Nawet nie zdazylam posypac cukrem pudrem, by ukryc jego mankamenty, oraz zdjecia nie moglam spokojnie zrobic, bo jak jest 28 rak (ok, 26, moje byly zajete przez aparat), ktore boja sie ze dla nich nie starczy deseru, bardzo ciezko zlapac ostrosc. Z tak duzej porcji wychodza 3 polmiski jak na zdjeciu z dlonmi Tommiego i Brendana (chyba;).


Kaiserschmarren z hotelu Meranerhof

- 2 jajka
- 3 lyzki cukru
- pol szklanki maki
- pol szklanki mleka
- 1 duze jablko (najlepiej Szara Reneta)
- mala garsc rodzynek
- duza lyzka masla

Rodzynki sparzyc. Jablko obrac i pokroic w drobna kostke. Jajka odzielic i bialka ubic z cukrem na sztywna piane. Zoltka zmiksowac z maka i mlekiem, nastepnie dodac do ubitych bialek caly czas miksujac. Na koniec wrzucic jablko i rodzynki. Na patelni o srednicy ok. 22 cm rozpuscic polowe masla i wlac na nia mase z jablkiem. Gdy spod sie porzadnie zetnie (a dzieje sie to szybko)omlet nalezy przewrocic, dajac na spod reszte masla. Jesli podczas obracania omlet sie 'polamie' nalezy sie tym nie przejmowac, bedzie wtedy najblizszy oryginalowi :) Jesli jest caly nalezy pokroic go na kawalki drewniana szpatulka. Przed podaniem posypac cukrem pudrem (lub nie). Taka porcja starcza na dwie glodne osoby jako caly posilek, lub cztery do szesciu jesli omlet zostanie podany na deser.

Thursday, September 24, 2009

Sugoli



Gdy przejrzalam archiwa zdjec na moim komputerze z przerazeniem stwierdzilam, ze tych przygotowanych na bloga starczyloby na kazdy dzien, az do konca roku. Naprawde zaluje, ze nie mam lekkiego piora i tyle czasu spedzam nad napisaniem kazdego slowa. Tym bardziej, ze czas leci, a ja sie wciaz zastanawiam czy najpierw napisac o ciescie z morelami czy przepysznych jagodziankach ;) Dlatego najlepiej najpierw zaczne od ostatniej ugotowanej rzeczy. I choc powinnam wspomniec najpierw o scchiacciata con uva, to zaczne od dania dla mnie zupelnie nowego.
Gianluca, ktory ma mala produkcje wina od kilku miesiecy powtarzal mi, ze ma dla mnie przepis, ale musze poczekac do winobrania. Bo potrzebny jest moszcz. Tak, wiem ze to slowo wywoluje wiele usmiechu, ale zapewniam ze moszcz warto przygotowac. Nie dosc, ze jest pyszny do picia to pozwala przygotowac wiele wspanialych potraw.

W poniedzialek zaczelo sie winobranie wiec dostalam i gotowy moszcz i przepis, a takze kawalek deseru, ktory przygotowal Gianluca. Okazalo sie, ze 'to cos' to budyn z moszczu o nazwie Sugoli. Przyznam sie uczciwie, ze mi nie posmakowal. Po prostu czulam tylko make i slodycz winogron. Ale, ze obiecalam naszym gosciom, ze takze oni sprobuja tego tradycyjnego deseru, ktory przygotowuja wszysycy rolnicy podczas winobrania, postanowilam sie pobawic. Przede wszytskim zastapilam make skrobia kukurydziana. Jej smak jest duzo mniej wyczuwalny, a odkad zaczelam jej uzywac do kremu cukierniczego wiem, ze to strzal w dziesiatke. Obawialam sie, ze wyjdzie mi kisielowata konsystencja, ale na szczescie tak sie nie stalo. Po drugie zmniejszczylam drastycznie ilosc cukru, bo sam sok z winogron jest tak slodki, ze pijac go, z kazdym lykiem mam wrazenie, ze zaatkuje mnie cukrzyca. Po trzecie dodalam wanilie, zeby 'ozywic' troche ten slodko-mdly smak. Co wyszlo? Pyszny lekki deser, ktory z tradycyjnym troszeczke sie mijaja. Procz smaku rozni je takze kolor. Mdly fiolet zastapilo lsniace bordo. Uczta takze dla oczu :)



Sugoli budyn z soku winogronowego

- 2 l moszczu
- 50 cukru
- laska wanilii
- 180g maizeny

Moszcz (- jedna szklanka) wlac do garnka i postawic na ogien. Dodac cukier. Laske wanilli przekroic, wyjac nasionka i przelozyc do garnka, pusta laske takze. Do pozostalego moszczu wsypac maizene i wymieszac, az sie rozusci. Gdy moszcz dojdzie do temperatury wrzenia dodac rozpuszczona skrobie i energicznie wymieszac i gotowac, az plyn sie mocno zagesci. Wyjac wanilie i przelac do foremek. Odstawic do wystygniecia.

Wednesday, September 9, 2009

Salatka z melonem i krewetkami oraz pare slow



Hmmm... jak zaczac post po tak dlugim niepisaniu?

Wyszla mi bardzo dluga przerwa w blogowaniu. Zabawne jest to, ze wciaz bylam obok, troche gotowalam, a czasem nawet robilam zdjecia. Tylko na ostatni element nigdy nie moglam znalezc wolnej chwili. Teraz mam przymusowe wolne z zapaleniem ucha, ktore nie chce sie wyleczyc wiec gdy nadrobilam inne wazne, acz zaniedbane rzeczy przyszedl czas i na te zaleglosc :)

Dopiero kilka dni temu zdalam sprawe, ze minely ponad trzy miesiace. Dla mnie bardzo intensywne trzy miesiace. Wprawdzie wiekszosc czasu pracowalam, ale udalo mi sie przeczytac tone ksiazek oraz spelnic jedno z moich marzen. Zgodnie z zasada nigdy nie jest za pozno zaczelam brac lekcje gry na fortepianie. Do tego cieszylam sie obecnoscia moich najblizszych oraz poznalam mnostwo wspanialych ludzi. I choc w tym roku o wakacjach moge tylko pomarzyc jestem absolutnie usatysfakcjonowana :)

Od kuchni wcale nie bylam tak daleko. Lato bylo(??? strasza, ze ma jeszcze wrocic) wyjatkowo gorace wiec jak zwykle wiekszosc czasu zylismy na salatkach i owocach. Jak co roku mielismy swoje ulubione letnie dania. I stare i nowe. Prawdziwa szkole przetrwania zafundowaly mi figi, ktore w tym roku znow byly/sa bardzo szczodre. Samych dzemow wyszlo ponad 60 sloikow, na szczescie mialam kogo obdarowywac:)

W tym czasie dostalam rowniez wiele milych slow od czytelnikow bloga. Niestety nie na kazdy mail udalo mi sie odpowiedziec, ale wszystkie przeczytalam i kazdy z nich sprawil mi wiele przyjemnosci za co Wam serdecznie dziekuje.

A wracajac do hitow tego lata to jednym z nich byla zdecydowanie salatka z melonem i krewetkami. Wprawdzie to nie nowosc w mojej kuchni, bo czesto uzywalam jej jako aperitif podczas "przyjec", ale dotychczas moj Luby zawsze krecil nosem na jej widok. Tego lata zupelnie mu sie odmienilo. Moze to zasluga melonow? W tym roku kazdy zakupiony melon byl idealny. Odpowiednio slodki i soczysty. Oby bylo tak zawsze :)



Salatka z melonem i krewetkami

- 150g obgotowanych na parze lub grillowanych krewetek
- 300g kulek z melona
- rukola wg upodoban
- oliwa z oliwek
- sol i pieprz

Wszytskie skladniki wymieszac. Odstawic na 10 minut i nastepnie serwowac. Idealne na przystawke w szklaneczkach :)